Ucieczka z miasta czyli Camping w koreańskim stylu!
W połowie lata zaczyna się sezon urlopowy w koreańskich firmach i
Koreańczycy całymi rodzinami pędzą na złamanie karku, by chociaż na tych kilka
dni wydostać się z rozgrzanego słońcem, dusznego Seulu. Ja również w tym roku
postanowiłam spróbować wyjazdu pod namioty w koreanskim stylu. Co mnie zdziwiło
i co zaskoczyło? O tym opowiem już za chwilkę.
Wyjechać zdecydowaliśmy się całą rodziną z mężem i teściami, a celem naszej
podróży miał być położony nad Morzem Wschodnim – Yangyang.
Nauczona doświadczeniami z dzieciństwa byłam przygotowana na rozkładnianie
namiotu w lesie, smażenie kiełbasek przy ognisku oraz brak oświetlenia i chmary
komarów. Uzborojona w sprej na owady i krem z filtrem zastałam cos co kompletnie
odbiegało od moich wyobrażeń. Pole campingowe w Korei to wydzielony obszar, z
prysznicami i toaletą. Nie zabrakło nawet małego sklepiku, w którym można było
zaopatrzyć się w najpotrzebniejsze towary. A do tego niesamowite namioty
bardziej przypominające domki niz proste schronienie na noc.
Yangyang, Seokcho oraz okolice okazały się niesamowitymi miejscami na
odreagowanie codziennych stresów i zabawę w wodzie jak za czasów dzieciństwa.
Zaraz przy polu namiotowym znajdowały się strumień z czystą, przejrzystą woda,
gdzie chodziliśmy pływać zaraz po obudzeniu, a po krótkiej przejażdzce
samochodem mogliśmy również spędzić miłe chwile nad morzem. Nic tylko relaks!
Teraz przejdzmy do jedzenia! W Polsce zwykle pod namiot zabiera się
bochenek chleba, paczke kiełbasek i ketchup. Za to w Korei wyjeżdza sie z cała
przenośna lodówka wypełniona mięsem do smażenia, przystawkami, kimchi,
przyprawami, ryżem i cała potrzebną resztą by przygotować pełnowartościowy
posiłek. Tak więc na śniadanie zamiast pogryzać chleb z ketchupem, gotowałam
zupę ze sfermentowanej soi oraz ciepły ryż, a do tego całą masę przystawek.
Ogniska też zabrakło, ale mieliśmy grill i polową kuchnie.
Czy wybrałabym sie po raz kolejny? Oczywiście! Bawiłam się rewelacyjnie i
przy okazji zwiedziłam kilka przepieknych miejsc, których zdjęcia zamieszczam
poniżej. A Wy drodzy czytelnicy jak spędzacie letnie wakacje?
PS: Niedługo specjalnie dla Was pojawi się seria historii i wywiadów pod
tytułem ‘Polacy w Korei’!
Zdjęcie teściów i uśmiech nie schodzi mi z ust :P Mój SH też mnie namawia na takie wakacje, ale jak pomyślę o tym, że miałby kupić cały osprzęt to wolę, żeby kasa poszła na mój kurs językowy :)
OdpowiedzUsuńPrawda, prawda szkoda kasy na cały ten sprzęt, ale z drugiej strony na krótkie wyjazdy zawsze można całość wypożyczyć ^^
Usuń